Wczoraj padł mi akumulator w Pacy, a właściwie to eksplodował.
Sprawa wyglądała tak: po trzydniowym postoju "pod chmurką" nie obrócił, Packę odpaliłem na kable. Wstawiłem do garażu i podłączyłem prostownik. Po około 10 godzinach ładowania aku dosłownie eksplodował. Dobrze, że maska była otwarta bo mogłoby skończyć się pożarem. Pierwszy raz się z takim obrotem rzeczy spotkałem.
Akumulator miał 2,5 roku i nie był żaden "no name" tylko Varta Blue Dynamic 74 Ah 680A.
W sklepie sprawdzili co powinno u nas w packach siedzieć i ponoć nie żaden "normalny" ogólnodostępny aku
tylko taki w technologii AGM z niezbyt dużą pojemnością (50 - 60Ah) ale wysokim pradem rozruchowym rzędu 800-1000A np.:
http://sklep.prostowniki-akumulatory.pl ... p-161.html
bo do takich jest przystosowana cała instalacja włącznie z optymalnym ładowaniem, a przy standardowych aku będą szybciej padać włącznie z ekstremalnym uszkadzaniem skutkującym przegrzewaniem co może doprowadzić w skrajnych przypadkach do tego co u mnie.
Zanim kupiłem tę Vartę siedział w Pacy taki właśnie aku coś na wzór tego z linka, z walcowymi komorami.
Dodam, że od początku ładowanie jest na poziomie 13,4-13,8V a prostownik obsługuje pozostałe moje samochody (MB 190 i Hyundai) z aku Centry Plus 94Ah (5 lat) i Accela 60Ah (6 lat) i jest OK. Może jednak coś w tym jest co mówią w serwisie, że te aku powinne być niestandardowe.
Co Wy na to, bo czeka mnie zakup i trochę boję się wożenia kolejnej bomby pod machą, czy ktoś miał takie zdarzenie.
A tak poza tematem to czym teraz przemyć komorę silnika pod podstawą akumulatora bo wszystko zostało zalane elektrolitem :devil: